- e-mail ukryty
napisał/a: - farby roślinne
- Farbuję włosy od 10 lat tylko henną i indygo. To połączenie daje przepiękny ciemno- bakłażanowy kolor i niesamowity blask włosów. Wszyscy mnie pytają, co robię z włosami, że są takie lśniące i zdrowe. Noszę teraz długie włosy, bez podpięcia tak do łopatek, a w młodości były za słabe na taką długość. Mam 58 lat, moje naturalne ciemne proste włosy, wiadomo, są już teraz siwe, ale uparłam się pozostać przy ciemnych, podczas gdy niemal wszystkie panie przechodzą na blond, bo tak łatwiej ukryć odrosty. Rzeczywiście muszę farbować mniej więcej co dwa tygodnie, bo półcentymetrowy odrost mnie drażni. Robię to tak: do 3-4 łyżek stołowych henny dosypuję szczyptę gumy ksantanowej (tak "na czubek noża") i na sucho dokładnie mieszam. Potem wciskam sok z połówki cytryny i dolewam ciepłej wody tyle, żeby uzyskać gęstość śmietany. Henna w zasadzie z samą wodą ładnie się zagęszcza, ale guma ksantanowa powoduje łatwiejsze rozprowadzanie i lepsze przyleganie do włosów. Następnie przykrywam folią i odstawiam na kilka godzin w ciepłe miejsce np. na kaloryfer, chociaż zdarzało mi się nakładać farbę od razu i też było dobrze. Myję włosy szamponem oczyszczającym (z hurtowni fryzjerskiej), żeby pozbyć się resztek silikonów i innych dodatków do odżywek i zwykłych szamponów, które mogłyby blokować dostęp farby do włosa. Smaruję w zasadzie dokładnie tylko odrosty i resztką farby włosy trochę po całości. Układam długie włosy na głowie w kółeczko i wszystko zawijam folią stretch, a potem ręcznikiem i trzymam ok dwóch godzin. Potem zmywam używając również szamponu oczyszczającego. Odrosty mają wtedy rudy marchewkowy kolor, a reszta włosów jest rudo-czarna. Następnie podobną ilość indygo mieszam na sucho z gumą ksantanową, tylko tu trzeba dodać więcej niż do henny. Bez gumy indygo zsypuje się z pędzla, ciemny płyn spływa po szyi, nie przylega do włosów i gorzej farbuje. Potem dolewam ciepłej wody i już nie odstawiam tylko od razu nakładam na włosy. Trzeba dobrze pokryć odrosty, bo pozostaną rude. Dalej tak samo - folia stretch, ręcznik i dwie godziny trzymania. Zmywam szamponem i nacieram odżywką i znów spłukuję. Po wysuszeniu - rewelacja. Mimo bardzo dokładnego umycia po farbowaniu włosy nieco brudzą na granatowo poduszkę i jasne bluzki tak do następnego mycia, ale to nie problem bo się bardzo dobrze spiera. Po kilku myciach blask włosów trochę przygasa, ale teraz włosy mi się nie przetłuszczają, więc w ciągu tych dwóch tygodni myję je co 4-5 dni. Jeśli komuś przeszkadza zapach indygo, można dodać do niego np. sproszkowanego cynamonu. Bardzo fajny efekt. Niestety trzeba na takie farbowanie poświęcić trochę czasu, jakiś wieczór albo wolne przedpołudnie. Nie trzeba też dokładnie pilnować czasu. Zdarzało mi się zasnąć i obudzić się rano z farbą na włosach i nic się nie stało. Włosy nie wypadły, ani skóra nie była podrażniona. Nie można sobie zrobić krzywdy. Trochę poświęcenia, ale naprawdę warto. Żadną gotową farbą ze sklepu nie da się uzyskać takiego koloru i lśnienia włosów. Nawet jak się kupi farbę tzw. roślinną, czy naturalną, to proszę sprawdzić skład, ile poza dodatkami roślinnymi jest rozmaitej chemii. Tak samo żadna fryzjerka by nie zarobiła, gdyby miała klientki trzymać dwie godziny na fotelu. Poza tym dla zdrowia włosów warto przyjmować dobre suplementy, szczególnie ważne są witaminy z grupy B, ale w formie aktywnej czyli metylowanej. Ale to już przekracza ten wpis, więc o metylacji doczytajcie w internecie.